Konsekwencją masowego wymierania na skutek dżumy raczej była chęć zastąpienia rodzimych gatunków raków gatunkami północnoamerykańskimi odpornymi na tę chorobę. Taką genezę ma przybycie do nas raka pręgowatego – groźnego gatunku inwazyjnego, którego w 1890 roku sprowadził z Pensylwanii do swojego majątku w Barnówku (woj. Zachodniopomorskie) Max von dem Borne – niemiecki hodowca, pionier w hodowli ryb. Około 100 osobników raka pręgowatego wpuścił do stawu o powierzchni około 1000 m² położonego nad rzeką Myślą, skąd rozprzestrzenił się bardzo szybko po wodach Polski i Europy. Dzięki silnej ekspansji terytorialnej cechującej ten gatunek, rak amerykański przesuwa swoje granice bytowania około 20 km rocznie, obecnie występuje powszechnie na naszym kontynencie. Uznany za gatunek inwazyjny, stanowi wielkie zagrożenie na skutek potencjalnego nosicielstwa dżumy oraz zdolności wypierania raków szlachetnych z ich stanowisk na drodze konkurencji międzygatunkowej (szybszy wzrost, większa płodność, lepsze dostosowywanie się do niekorzystnych zmian środowiska).
Nie dość tego, w kolejce do kolejnych „inwazji” stoją inne gatunki północnoamerykańskie: rak sygnałowy, którego naturalne stanowiska stwierdzane są już w wodach otwartych Polski (dorzecza Drawy, Wieprzy i Słupi) oraz raki sprowadzane do hodowli akwarystycznych dostępne w sklepach zoologicznych (rak luizjański, florydzki, marmurkowy i wiele innych.)
Poza obcymi gatunkami rakowi szlachetnemu zagrażają inne inwazyjne gatunki zwierząt, zwłaszcza norka amerykańska.